– Konsument oczekuje różnorodności i my staramy się ją dostarczać, nasze partie produkcyjne stają się jednak coraz krótsze i zmieniają się coraz częściej. Najwięcej problemów pojawia się na rozlewie, gdzie często trzeba zmienić butelki, etykiety. Na liniach butelkowych przezbrojenia nie są łatwe, jeżeli rozlewa się do kilku rodzajów opakowań – dodaje dyrektor Garnowski.

Czy dużemu browarowi jest łatwiej czy trudniej niż małemu, by nadążyć za zmianami rynkowymi?

– Nie ma na to łatwej odpowiedzi. Jeżeli mówimy o małych partiach produkcyjnych, to dużemu browarowi jest trudno nimi operować, gdyż jest to nieefektywne. Nasze urządzenia są dostosowane do produkcji masowej, dużej pod względem wolumenu. Czasami te duże rozmiary powodują ograniczenie – mówi Dariusz Garnowski. Dodaje, że browar nie jest w stanie np. w tanku o pojemności 4000 hl w sposób kontrolowany fermentować 500 hl piwa. Podkreśla też, że dziś każdy chce produkować jak najbardziej efektywnie, jak najtaniej, optymalnie. – Nie zawsze idzie to w parze z potrzebami rynkowymi. Jeszcze jest kwestia organizacyjna. Mówimy tutaj o firmach globalnych, w których proces decyzyjny przebiega według ściśle określonych standardów, musi przejść przez pewną liczbę szczebli. Trudno porównywać długość zapadania decyzji do sytuacji lokalnego browaru, który ma jednego lub dwóch właścicieli i zatrudnia 20-30 osób – konkluduje dyrektor Browaru Książęcego w Tychach.

Rozmawiał Adam Wita
Fot. Kompania Piwowarska