Partner serwisu
29 września 2015

Wielu starało się o naszą rękę

Kategoria: Artykuły z czasopisma

Dwa lata temu Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Chojnicach połączyła się ze Spółdzielczą Mleczarnią Spomlek. Od tego czasu na modernizację przeznaczono tam ponad 30 mln zł. – Nie ma co ukrywać, że zakład przed połączeniem miał dobry tylko tabor samochodowy do wożenia mleka. Mimo ówczesnych problemów byliśmy dobrą panną na wydaniu. Ubiegało się o naszą rękę wiele zakładów z krajowej czołówki – mówi Damian Kożuch, dyrektor oddziału Chojnice SM Spomlek.

Wielu starało się o naszą rękę

Ponad dwa lata temu OSM Chojnice została włączona do SM Spomlek. W zakładzie zrealizowano w ostatnim czasie poważne inwestycje. Czy wyobrażał pan sobie, jak wyglądałaby sytuacja tu, na miejscu, gdyby nie doszło do wspomnianego połączenia?

Wyobrażałem to sobie, ale to była bardzo smutna wizja. Trzy lata temu, kiedy musiałem przejąć zarządzanie zakładem, stawał się on punktem przerzutowym mleka, bo przetwarzano w nim tylko jedną trzecią skupowanego surowca. Produkowaliśmy sery, maślanki, zakwasy, serki, serek grani i mleko w kartonikach. Często było tak, że zysk z danego wyrobu był mniejszy od kosztów mycia linii. Likwidowaliśmy po kolei produkty, zostając tylko przy serach. Mieliśmy spore zadłużenie i rolników, którzy chcieli więcej za mleko, gdyż wszyscy w okolicy płacili wyższe stawki. Zaczęliśmy szukać partnera strategicznego. Mimo ówczesnych problemów byliśmy dobrą panną na wydaniu. Ubiegało się o naszą rękę wiele zakładów z krajowej czołówki.


Dlaczego wybór padł na SM Spomlek?

Wybraliśmy Spomlek z kilku powodów. Jest to spółdzielnia, która ma wizję swojej działalności – chce dojść do 20% udziału w rynku krajowym sera.

Przed podpisaniem umowy produkowaliśmy już dla Spomleku kilkadziesiąt ton sera miesięcznie na normalnych, handlowych warunkach. Inni tylko mówili, że chętnie by się połączyli, ale Spomlek jako jedyny pomagał nam i współpracował. To ostatecznie spowodowało, że zdecydowaliśmy się na połączenie z tą firmą.


Co się w Chojnicach najbardziej zmieniło?

Nie ma jednej zmiany, którą mógłbym wybrać, wyróżnić. Spomlek dwa lata temu wszedł do zakładu, który miał dobry tylko tabor samochodowy do wożenia mleka. Inwestując ponad 30 mln zł praktycznie stworzono zakład od nowa. Zostały tylko mury budynków, dział dojrzewalni i oczyszczalni, którą ulepszamy i poprawiamy wydajność.


A w kwestii współpracy z rolnikami?

Rolnicy otrzymują jedną z najwyższych cen mleka w regionie. Poza tym biorą udział w projektach współpracy hodowców z naukowcami „Zdrowa Krowa”, „Program kazeinowy” oraz w tym roku w konkursie organizowanym przez naszą spółdzielnię „Gospodarstwo Roku”. W ramach programu stypendialnego wspieramy studiujące dzieci naszych członków, które widzą swoją przyszłość zawodową w szeroko pojętej branży mleczarskiej. Z prozaicznych rzeczy rolnicy mają możliwość wyjazdów na wycieczki współfinansowane przez Spomlek. Zmiana we współpracy z rolnikami jest ogromna.


Wcześniej produkcja była tradycyjna, teraz wykorzystujecie nowe technologie. Czy nie spotykacie się z zarzutami, że wasz ser to nie ten sam produkt, co kiedyś?

Nasz ser salami jest tak samo smaczny. W przemyśle spożywczym kończy się era „manufaktury”, ponieważ wymagania rynku, służb sanitarnych są ogromne i zakłady muszą inwestować w nowoczesne technologie. Klientom smakuje nasz ser, a potwierdzeniem na to jest wysoka sprzedaż i dobra, jak na krajowe warunki, cena.  

Tradycją w tym regionie jest produkowany od lat ser Salami z przestrzeniami  międzyziarnowymi. Chcemy podtrzymać tą tradycję, dlatego ser produkowany  na naszej nowej linii nadal będzie charakterystyczny i  niepowtarzalny .


Wspomniał pan, że kiedyś ser był przekazywany z rąk do rąk. Czy to znaczy, że na nowej linii rąk do pracy trzeba mniej?

Będzie mniej ludzi na samej warzelni, ale zwolnień nie planujemy. Na starej linii musieli być zawsze mężczyźni, ponieważ to ciężka, fizyczna praca, polegająca na wybijaniu sera z form. Na zmianie na warzelni pracowało 5-6 osób razem z serowarem, w tej chwili wystarczą dwie. W związku z tym, że będziemy wytwarzać trzy razy więcej sera niż dotąd, ludzie z warzelni będą pracować na dziale pakowania i na dojrzewalni.  


Czyli w tej chwili nowa linia nie jest wykorzystywana w 100%?

Będziemy największym producentem sera salami w kraju. Ale żeby do tego dojść, potrzeba czasu. Przed modernizacją wytwarzaliśmy 350 ton sera miesięcznie, teraz będziemy mogli produkować 1000 ton. Na nowej  linii możemy jednak uzyskiwać zarówno ser salami ,jak i ser Gouda w postaci bloków. Myślę, że dzięki temu w niedługim czasie zaczniemy pracować na 100% mocy.


Na warzelni potrzebne są już tylko dwie osoby. Rozumiem, że charakter ich pracy się zmienił.

Wcześniej serowarzy byli bardziej serowarami, bo ziarno musieli kilka razy wziąć do ręki, powąchać, posmakować, zobaczyć, jak się zachowuje. Teraz obsługują kotły, program wykonuje za nich 90% pracy, muszą jej jednak dopilnować.

Serowarzy musieli się więc przestawić z ręcznej pracy na automatyczną. Dotąd elektryk i mechanik w zupełności nam wystarczali, teraz musimy mieć automatyków, dlatego prowadzimy rekrutację na to stanowisko.


Czy był opór wśród pracowników, których zmiany dotknęły najbardziej?

Nie. Sam byłem zaskoczony, że pracownicy tak chętnie „wchodzili” w te zmiany, uczyli się, wyjeżdżali do naszych innych zakładów na szkolenia zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. Przygotowywali się do obsługi nowej linii i kotłów. Tak dużych inwestycji nie było tutaj od czasu powstania zakładu w 1972 roku. Ta zmiana otworzyła ludziom oczy. Pokazała, co można w mleczarstwie zrobić, jak technologia i technika poszły do przodu.


A z jakimi reakcjami z zewnątrz spotkaliście się po połączeniu z SM Spomlek?

Rolnicy odstawiający mleko do innych spółdzielni gratulowali nam i dziękowali za taką decyzję. Dzięki temu jest konkurencja, na którą zareagowali inni przetwórcy mleka. Powstała sytuacja, kiedy nie mieli oni innego wyjścia i musieli podnieść ceny. Przy wielu okazjach i spotkaniach słyszałem: „dobrze, że połączyliście się ze Spomlekiem, dzięki temu i my dostajemy więcej za mleko”.

Mieliśmy też niedawno wycieczkę Rady Seniorów działającą przy Urzędzie Miasta Chojnice, której członkiem jest m.in. nasz były prezes, wiceprezes i jeden z byłych pracowników. Byli zadziwieni, gdyż nie wyobrażali sobie, jak można w tak krótkim czasie przeobrazić zakład w tak wydajny i nowoczesny.


Mówił pan wcześniej o wizji, do jakiej dąży Spomlek. Czy wizja ta obejmuje też kolejne inwestycje w chojnickim oddziale?

W planach jest budowa proszkowni, obecnie bowiem proszkowanie odbywa się w zakładzie w Radzyniu Podlaskim. Nie ma co ukrywać, że od centrali dzieli nas ok. 500 km. W związku z tym transport serwatki, nawet zagęszczonej, jest dosyć drogi.

Zakład w Chojnicach przerabia 360 tys. litrów mleka na dobę, co daje w efekcie 300 tys. litrów serwatki. W położnych 160 km od Chojnic Młynarach działa zakład SM Spomlek, w którym powstaje 200 tys. litrów serwatki dziennie. Łącznie daje nam to ok. 500 tys. litrów. W związku z tym warto będzie tu, w Chojnicach, robić proszek serwatkowy. Jeżeli zapadnie decyzja, to sam proces przygotowawczy i załatwienie pozwoleń na budowę zajmie około półtora roku.


Rozmowę zaczęliśmy od wizji zakładu, który nie połączyłby się z SM Spomlek. A czy wyobraża pan sobie jak wasz zakład, należący już do większej spółdzielni, wyglądać będzie za kilka lat?

Po pierwsze Oddział Chojnice będzie największym producentem sera w rodzinie Spomleku.  Po drugie mamy ambicje być największym producentem sera Salami w Polsce. Zakład już jest dumą dostawców i pracowników, a w przeciągu kilku lat będzie również dumą mieszkańców Chojnic, którzy już widzą zmiany w mleczarni oraz chwalą nasze produkty.

Zakład będzie wzorem do naśladowania dla innych, którzy myślą o połączeniu. Pokazaliśmy, że można się zdrowo konsolidować na zasadzie prawa spółdzielczego.

Rozmawiał Adam Wita
Fot. SM Spomlek

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ