Partner serwisu
Tylko u nas
20 stycznia 2020

Zdaniem Błażewicza: Blue Monday, ale sobota była na ciemno!

Kategoria: Aktualności

Podobno w trzeci poniedziałek stycznia przypada „blue monday”, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku… Dlaczego tak się dzieje? Skąd takie wyliczenia? A przede wszystkim, czy mamy powody, aby się tego dnia martwić…

Zdaniem Błażewicza: Blue Monday, ale sobota była na ciemno!

Oczywiście pojęcie „blue monday” to wykwit ustaleń „badaczy”, którzy w postaci daty postanowili wyrazić zmienne obejmujące: pogodę, społeczną formę psychiczną oraz ekonomię. Z tej karkołomnej wyliczanki wyszło, że najsmutniejszym (najbardziej dołującym) dniem roku jest trzeci poniedziałek stycznia.

I może coś w tym jest… Ja osobiście ostatni raz w poniedziałek byłem w pracy 9 grudnia 2019. Moi znajomi, którzy chcieli jechać na narty narzekają na pogodę, która jest bardziej jesienna niż zimowa. Natomiast ci, którzy ponad miarę ulegli szałowi świątecznych zakupów czują ciche – choć bolesne – pojękiwanie pustego portfela.

Jednak dziś siadając przed ekranem komputera wcale nie czuję smutku, depresji, czy wiszących nade mną kłopotów. Dziś najzwyczajniej czuję dumę, wewnętrzną siłę do pracy i zapas energii na długi czas!

Dlaczego?

Otóż tuż przed trzecim poniedziałkiem w roku – sławetnym „blue monday” przypada trzecia sobota stycznia (tego akurat nietrudno się tego domyślić), kiedy obchodzimy DZIEŃ PORTERU BAŁTYCKIEGO!

Baltic Porter Day to chyba jedyny z piwnych dni, który się przyjął. Ba! Robi zawrotną wręcz karierę i zdobywa coraz szersze kręgi. Wszystko zaczęło się pięć lat temu od inicjatywy Marcina „Masona” Chmielarza – jednego z animatorów polskiej sceny piwnej – który zainicjował, by trzecia sobota stycznia stała się dniem poświęconym królowi polskich piw. Tak się złożyło, że pierwsza edycja Baltic Porter Day zbiegła się z premierą Imperium Prunum i okazał się sukcesem. Dzięki temu szybko zaczęła zyskiwać na popularności, a porter bałtycki począł przeżywać swój renesans. Do inicjatywy włączyły się kolejne browary i w chwili obecnej na święto porteru pojawia się grubo ponad setka porterów i porterowych wariacji. Cieszy mnie to bardzo! Cieszy tym bardziej, że sam czuję się z porterami związany bardzo i grają one w moim piwnym sercu specjalną rolę. Cieszę się także dlatego, że piwny symbol polskiego piwowarstwa rozwija się doskonale, wielopłaszczyznowo i broni się przez zalewem nowinek zza Wielkiej Wody. Przede wszystkim cieszy mnie to, że porterowe szaleństwo rozwija się, jednoczy branżę i pokazuje siłę naszego piwa… Przykładem tego może być to, że portery pojawiają się równolegle w ofertach browarów w sakli nano-, mikro-, mini-, małych, średnich, czy tych zupełnie wielkich. Także duże sieci handlowej np. Lidl zauważyły ten dzień (kierując do konsumentów specjalną ofertę). Dla mnie osobiście olbrzymią satysfakcją był mail od prof. Fabio Parasecoli (Uniwersytet w Nowym Yorku), który napisał, że pił polskie portery i są wspaniałe!

Przyznam szczerze, że każdego roku święto porteru nakręca mnie bardzo! Mam nadzieję, że podobnie działa na innych piwnych maniaków! Czego wszystkim nam życzę!!!

fot. 123rf.com/ zdjęcie ilustracyjne
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ