PRZEZ GAZ DO BIOMETANU
Zamierzacie pójść w stronę biometanu?
Tak, zdecydowanie rozważamy rozwój w kierunku biometanu. Choć nie zakładamy, że będzie on w 100% oparty na własnych substratach – ich ilość nie pozwala na pełne pokrycie zapotrzebowania – to już dziś widzimy duży potencjał w modelu hybrydowym, bazującym na miksie źródeł. Biometan postrzegamy jako jedno z bardziej perspektywicznych paliw przyszłości, wpisujące się w strategię niskoemisyjnej transformacji.
Równolegle przyglądamy się również innym odnawialnym źródłom energii, takim jak biomasa. Przykładem może być Cukrownia w Glinojecku, która nie przeszła jeszcze na gaz – nadal funkcjonuje w oparciu o węgiel. Koncentrujemy się tam na ograniczeniu zapotrzebowania na energię cieplną i elektryczną, oraz na budowie własnych, odnawialnych źródeł, rozważając właśnie biomasę. Przemysł cukrowniczy ma tu unikalną przewagę – potrafi efektywnie wykorzystać własną biomasę wysłodkową, która w odpowiednich warunkach może zbilansować w 100% zapotrzebowanie na energię. Kluczowe jest jednak jasne i sprzyjające otoczenie regulacyjne, ponieważ w ostatnich latach pojawiały się różne interpretacje dotyczące klasyfikacji wysłodków. Dla branży byłoby to istotne wsparcie w dalszej dekarbonizacji i domykaniu obiegu surowców.
Dlaczego zdecydowaliście się najpierw inwestować w gaz, a dopiero później ewentualnie w biometan?
Wynikało to z analiz ryzyka. Rozpatrywaliśmy różne możliwe paliwa i związane z nimi koszty. Uznaliśmy, że w tym momencie najbardziej bezpieczne dla stabilności naszych procesów, a jednocześnie efektywne kosztowo, będzie przejście na gaz. Decydując się na dane rozwiązanie, patrzymy kompleksowo na całą firmę, nie skupiając się tylko na jednym celu, jakim jest redukcja emisji CO2. Bierzemy pod uwagę wpływ projektu na inne aspekty działalności organizacji, np. na koszty operacyjne, w tym koszty utrzymania ruchu czy robocizny.
Czy inwestycje w źródła gazowe były realizowane z jednym wykonawcą?
Nie, celowo zdecydowaliśmy się na współpracę z kilkoma wykonawcami – była to świadoma strategia dywersyfikacji ryzyk. Choć przyznam, że mieliśmy dużą pokusę, żeby wybrać jednego partnera, gdyż standaryzacja ma ogromne znaczenie, zwłaszcza w energetyce. Identyczne kotły, urządzenia, systemy – to uproszczenie w eksploatacji, serwisie i zarządzaniu infrastrukturą.
Jednak ze względu na skalę przedsięwzięcia i czas – wszystkie trzy lokalizacje miały przejść na paliwo gazowe w tym samym momencie – stwierdziliśmy, że uzależnienie realizacji od jednego wykonawcy niesie zbyt duże ryzyko operacyjne. Dlatego postawiliśmy na model rozproszony, który zapewnił nam większą elastyczność, a jednocześnie pozwolił na lepsze zabezpieczenie ciągłości realizacji inwestycji.
Mówiła pani o barierach regulacyjnych w zakresie inwestycji we własne źródła energii w branży cukrowniczej. Czy poza przepisami dotyczącymi statusu prawnego i klasyfikacji wysłodków są inne zapisy, utrudniające realizację takich projektów?
Utrudnień jest sporo, choć wydaje się, że kwestia wysłodków jest już tematem rozwiązanym. Śledziliśmy ostatnie Forum Branży Cukrowniczej i z dużym zainteresowaniem przyjęliśmy informację od przedstawiciela Wydziału Odnawialnych Źródeł Energii w Departamencie Rynków Rolnych, że w tej chwili trwają prace nad zmianami w ustawie o biopaliwach i biokomponentach. Planowane jest wprowadzenie jednoznacznej definicji „pozostałości”, która pozwoli na zakwalifikowanie wysłodków buraczanych jako substratu do zeroemisyjnej produkcji energii. To krok w dobrym kierunku, otwiera bowiem możliwości na rozwój własnych biogazowni. Są natomiast inne bariery.
Jakie?
Biogazownie mają sens ekonomiczny przede wszystkim wtedy, gdy oparte są na tanim i stabilnym źródle substratu – najlepiej własnym, jak np. wysłodki. To istotna przewaga sektora cukrowniczego. Trzeba jednak zaznaczyć, że wysłodki to niełatwy substrat – wymagają odpowiedniego przygotowania, optymalizacji procesu fermentacji, oraz skutecznego oczyszczenia biogazu. To wszystko przekłada się na większą złożoność technologiczną i wyższe koszty inwestycyjne na etapie projektowania i eksploatacji..
Największą jednak trudnością jest dziś dostęp do infrastruktury – w szczególności uzyskanie zgody na przyłącze do sieci elektroenergetycznej. Czas oczekiwania jest bardzo długi, a sam proces nie zawsze przewidywalny. To poważne ograniczenie, które może zniechęcać inwestorów i spowalniać transformację energetyczną w skali kraju. Dlatego tak ważne jest, aby przepisy i działania administracyjne nadążały za potrzebami rynku. W naszej ocenie niezbędne jest bardziej elastyczne i przewidywalne otoczenie regulacyjne, które nie tylko ułatwi realizację projektów biogazowych, ale realnie wesprze przedsiębiorców w działaniach na rzecz redukcji CO2 i efektywnego wykorzystania zasobów. Tutaj rzeczywiście jest jeszcze dużo do zrobienia.
Związek Producentów Cukru w Polsce wymienia – obok biometanu – kilka kluczowych technologii wspierających dekarbonizację. To procesy elektryfikacji, technologie wychwytywania i składowania CO₂, odzysk ciepła i zarządzanie energią. Jak wygląda wdrażanie tych rozwiązań w waszych fabrykach?
Bardzo interesująca jest dla nas elektryfikacja. Wierzymy, że to kierunek dający zupełnie inne możliwości chociażby w zakresie pełnej automatyzacji procesów. W Glinojecku realizujemy zresztą taki projekt w ramach POC (Proof of Concept). Wydzieliliśmy proces związany z produkcją tzw. cukrów płynnych – syropów, pomad, pasz dla pszczół – który obecnie w pełni opiera się na energii z jednomegawatowego kotła elektrycznego. Dzięki tej jednostce wspomniany obszar stał się zupełnie niezależny od innych źródeł energii. Przez większość roku energia elektryczna wykorzystywana w tym obszarze pochodzi z własnej biogazowni, co sprawia, że ten proces produkcyjny jest w 100% oparty na OZE.
Komentarze