Przeglądając piwne portfolio browarów dużych, średnich i tych całkiem małych coraz częściej natrafiamy na piwa, które w swoim składzie nie tylko nie kłaniają się niemieckiemu prawu czystości ale wręcz ostentacyjnie starają za wszelką cenę wyróżnić się swoim nietypowym składem. 

Konsumenci z kolei bardzo często dają się złapać na nietypowy składnik, czy technologię i zostają przy marce na dłużej. Zdarza się jednak, że piwny surowiec jest tak nietypowym, że do zakupu piwa skłania tylko eksperymentatorów, którym niestraszne takie składniki jak.... no właśnie, jakie ?

To nikogo już nie dziwi

Grupa dodatków do piwa, które doskonale znamy nikogo już nie dziwi, chociaż warto przypomnieć sobie choćby połowę lat 90-tych gdzie dodanie do piwa miodu, syropów owocowych czy czekolady znaliśmy tylko i wyłącznie z pojedynczych marek piwa pochodzących z importu. Miodowe ALE, czekoladowe Stouty, Malinowe Lambiki szokowały chociaż dla zagranicznych konsumentów były już czymś tak oczywistym jak dla nas pilsner. Pod koniec lat 90-tych, część browarów zaczęła próby z tego typu składnikami, jednak wprowadzenie ich na rynek wymagało sporo odwagi i było co by nie mówić, sporym ryzykiem ekonomicznym. Dzisiaj czekolada czy miód znajduje się w piwach z portfolio prawie każdego, polskiego browaru. Rzeczywistość piwna składa się obecnie również z wiśni, malin, jagód, chleba, karmelu, toffi, jabłek, śliwek, trawy cytrynowej, jałowca, chilli i wielu innych surowców, które po prostu przestały nas dziwić.

Cały artykuł został opublikowany w numerze 2/2015 magazynu „Agro Przemysł”

Fot. photogenica.pl