Partner serwisu

Rzecz o piwnych wynalazkach

Kategoria: Alkohole

Ostatnio z wielu stron do miłośników piwa docierają sygnały o wielkiej ofensywie napojów cytrynowych produkowanych na bazie piwa, czyli tzw. radlerów, popularnych u naszych zachodnich sąsiadów. Zainteresowany tym faktem postanowiłem zbadać zagadnienie i sprawdzić, co też na temat szeroko pojętej grupy piw smakowych sądzi społeczeństwo.

Rzecz o piwnych wynalazkach

    Pierwsze fora, jakie wyszukują się po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej frazy „piwa smakowe” połączonej z kluczowym słowem „forum”, to zdecydowanie fora kobiece. Panie dyskutują tam na temat nowości, smaczków, wrażeń z konsumpcji itp. Panowie zaś nie wypowiadają się prawie wcale. Po „przeklikaniu” wyżej opisanych for kobiecych trafiamy na kilka typowo męskich, których użytkownicy nie zostawiają na piwach smakowych suchej nitki, a większość opinii nie nadaje się do powtórzenia. Co jest przyczyną tego podziału? Na jednym z forów kobiecych padło ważne, fundamentalne pytanie, które pokazuje, że sprawa wcale nie musi być tak prosta, jak się pozornie wydaje. Brzmi ono: „Dlaczego mężczyźni nie lubią piw smakowych. Czy to jest kwestia filozofii, czy smaku?”. Dobre pytanie – chciałoby się rzec...

Jak powinno smakować piwo?
    Żeby zgłębić zagadkę zamieszania, jakie wywołują piwa smakowe, należy na samym początku opisać sobie profil prawdziwego piwa. I tu okazuje się, że niestety nie ma jednego wzorca, który tak jak metr i kilogram leży sobie w Sevres, i zawsze możemy się do nich odnieść. Bo przecież taki pilsner na pewno jest prawdziwym piwem, jest goryczkowy, słodowy i mocno chmielowy. Co w takim razie z aromatycznym belgijskim ALE, to przecież także piwny wzorzec, a piwa ciemne o zapachu czekolady? Czy to prawdziwe piwa, czy może deserowe wersje tego zacnego trunku? Klasyfikacja piw, stworzona na potrzeby międzynarodowego programu certyfikowania piwnych sędziów, opisuje ponad 100 gatunków piwa. Są tam owocowe lambiki, goryczkowe lagery, ciemne portery i wiele innych różniących się od siebie piwnych stylów. Jest tam także miejsce na rozmaite „hybrid beers”, czyli gatunkowe mieszanki, a także owocowe wersje piw powszechnie uznawanych za standardowe. Wracając jednak do naszego pytania – jak powinno smakować piwo? Otóż odpowiedź jest banalnie prosta – piwo powinno smakować tak, jak wymyślił to piwowar i nie powinno być dziełem przypadku. Jeżeli browar zamierzał uwarzyć stouta i tenże stout jest wytrawny, kawowy itd. – to jest dobre, prawdziwe piwo. Jeżeli jednak nasz stout smakuje jak dobry porter bałtycki – jest to niestety piwo złe i nie pomoże tu argument, że przecież ogólnie jest dobre. Jak zatem możemy winić piwo owocowe, smakowe czy specjalne za to, że nie smakuje jak goryczkowy pilsner lub angielskie ALE...?

Kwestia smaku
    Prawdą jest, że europejscy piwosze gustują w piwach mocniej chmielonych, jasnych z wyraźną słodową nutą. Dlatego style lager i pilsner zdominowały nie tylko Europę, ale także w zasadzie cały świat. Goryczka faktycznie orzeźwia, dostarcza smakowego dreszczu i buduje apetyt na więcej. Słód zaś uzupełnia piwo o ekstraktywność i pełnię smaku. Nie możemy jednak nie zauważać olbrzymiej ilości kupowanych na całym świecie słodkich napojów gazowanych, które świadczą o uwielbieniu słodkich smaków. Stawiam zatem portera przeciwko wodzie gazowanej, że wielu miłośników piwa regularnie spożywa popularne napoje gazowane wcale się tego nie wstydząc. Zatem nie łączą tych dwóch upodobań i nie sięgają lub sięgają sporadycznie po piwa smakowe? Czy jest to kwestia spójności sensorycznej, czyli zgodność tego, co widzą oczy, z tym co czuje język? Wyobraźcie sobie kurczaka o smaku doskonałej czekolady – nie może działać, pomimo że smak byłby naprawdę dobry. Może zatem prawdziwi piwosze nie mogą poradzić sobie z tym, co jawi im się jako wizerunek prawdziwego piwa, i tym co spotykają, pijąc piwa smakowe? A może najzwyczajniej w świecie piją piwa smakowe ukradkiem wcale się do tego nie przyznając...?

Kwestia filozofii
    Może zatem przyczyna nie zawsze dobrego wizerunku piw smakowych tkwi tylko i wyłącznie w filozofii, jaką wyznają piwosze? Prawdziwe piwo to przecież trunek, który nie jest bardzo łatwy w smaku. Napój, do którego powoli się dorasta, na początku pijąc trochę dla zasady, później dla towarzystwa i dopiero potem dla przyjemności. Nazwanie piwa smakowe prawdziwym piwem złamałoby pewnie tę regułę stopni wtajemniczenia i wpuściłoby do piwnego świata młokosów, którzy „goryczy nie zaznali ni razu”. Wtedy ofensywa piw smakowych byłaby atakiem na piwne wartości, naruszeniem odwiecznych prawd i zasad. Podobnie ma się rzecz z wizerunkiem „prawdziwego piwosza”, który jawić się powinien jako mężczyzna ze sporym brzuchem, dobrze jeżeli posiada wąsa (jeszcze lepiej jak sumiasty, lekko zakręcony), który pianę ze wspomnianych wąsów usuwa wierzchem dłoni – głośno wzdychając. Piwoszka nie brzmi już tak dumnie – a wielka szkoda, musimy bowiem jasno zdać sobie sprawę, że w tej branży znawstwo nie wynika z ilości wypitych piw, ale ze sposobu, w jaki je pijemy i różnorodności poznawanych gatunków.

Klasyfikacja piw, stworzona na potrzeby międzynarodowego programu certyfikowania piwnych sędziów, opisuje ponad 100 gatunków piwa.

Szokujące piwo z sokiem
    Brnąc dalej przez prawdziwie męski, piwny świat, napotykamy na prawdziwą barykadę, która wydaje się być nie do przejścia dla zdrowego miłośnika piwa płci tzw. przeciwnej. Chodzi rzecz jasna o piwo z sokiem. Okres wakacyjny to prawdziwy wysyp budek, wózków i stoisk z piwem, i prawdopodobnie nie znajdziecie takiego, w którym nie stoi wielka butla z sokiem malinowym. Mieszanka to w piwowarskim świecie mocno napiętnowana, nie podejrzewam jednak, żeby obecność soku w tych miejscach była kaprysem właściciela baru lub też wynikała z jakiegoś ogólnego rozporządzenia. Wyobraźcie sobie „w ramach walki o równouprawnienie piwoszy i piwoszek ustala się z dniem 15 sierpnia 2012 ustawowy obowiązek posiadania przy każdym barze wielkiej butli z sokiem”. Śmiem raczej twierdzić, że obecność soku wynika z potrzeb klientów. Jest ich zatem na tyle dużo, że stanowią siłę decydującą o obecności naszej wielkiej butli. Co innego dajmy na to w Republice Czeskiej, tam jeżeli bezpośrednio po zamówieniu piwa z sokiem nie zostaniemy poproszeni o dobrowolne opuszczenie lokalu, to i tak na pewno nie dostaniemy piwa z wlanym do środka sokiem. W najlepszym razie barman poda nam sok w szklance obok piwa i będziemy mieli szczęście, jeżeli nie będzie to np. nektar jabłkowy lub zdrowa multiwitamina. Ciekawe jednak, czy gdyby nagle czeski lud zapragnął piwa na słodko, to czy zmieniłoby to piwne obyczaje? Podejrzewam, że częściowo tak.

A jednak piwo!
    Zostawmy zatem piwo z sokiem jako ekstremalny przykład w naszych rozważaniach i przyjrzyjmy się piwom, które – pomimo że słodkie – są uznawane za doskonałe przez piwoszy na całym świecie. Zaczynamy od klasyki, czyli owocowych lambików pachnących wiśnią lub maliną, wytrawnie kwaśnych z cierpkim posmakiem – czy to naprawdę prawdziwe piwa? Zapytajcie Belgów. Dalej mamy kwaśny jak (właśnie – ciężko porównać z czymkolwiek) Berliner Weisse serwowany w wielu niemieckich lokalach, uwaga – najczęściej z sokiem i ze słomką. Niemcy nie dyskutują o tym, tylko raczą się tym trunkiem w upalne dni. Teraz coś z naszego rynku – słynne już piwa miodowe. Są słodkie i zniewalająco pachną, co nie przeszkadza im tworzyć całej kategorii i zdobywać medali na piwowarskich konkursach. Podobnie jest z piwami czekoladowymi, owocowymi, z dodatkiem przypraw etc., etc. Belgijski witbier nie może powstać bez kolendry i curacao, a irlandzki chocolate stout nie obędzie się bez gorzkiej czekolady w kilku odmianach. Wracamy zatem do początku – czy to aby prawdziwe piwa? Myślę, że tak. Zdecydowanie.

 

* * *


    Na koniec chciałbym przytoczyć dwie opinie zaczerpnięte z internetu, dotyczące tego samego piwa z dodatkiem lemoniady. Pierwsza brzmi: „Porażka, nie wypiłbym tego nawet na środku pustyni w palącym słońcu”, druga zaś „doskonałe piwo, orzeźwia i syci zmysły – idealne na lato”. Pięknie się różnimy i dlatego właśnie piwo to najbarwniejsza kategoria w alkoholowym świecie – każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Artykuł został opublikowany w magazynie "Agro Przemysł" nr 3/2012

Autor: Maciej Chołdrych, piwoznawcy.pl

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ