Źle wprowadzony system ROP może oznaczać duży wzrost cen dla konsumentów. Podrożeć mogą produkty spożywcze
Ministerstwo Klimatu i Środowiska proponuje powierzenie NFOŚiGW zadań organizacji odpowiedzialności producenta, która w imieniu producentów będzie realizowała obowiązki wynikające z ROP w ramach zamkniętego obiegu finansowego. Przedstawiciele Polskiej Federacji Producentów Żywności i sektora odzysku odpadów ostrzegają, że może utrudnić to Polsce wypełnienie unijnych wymogów w zakresie selektywnej zbiórki odpadów, a co za tym idzie, może się wiązać z karami, a w konsekwencji – ze wzrostem cen.

– Propozycja Ministerstwa Klimatu w dużej mierze jest bardzo prostą propozycją, bo ona zmierza do tego, że przemysł, który ma realizować swoją odpowiedzialność, nie będzie jej realizował, tylko po prostu będzie płacił quasi-podatek do instytucji publicznej, która te pieniądze będzie rozdzielać według tylko sobie znanego klucza, żeby pokrywać koszty. Tak że to raczej nie jest rozszerzona odpowiedzialność producenta, to jest po prostu system podatkowy, quasi-podatkowy, którego stawka ma wynikać z rozporządzenia i tyle – mówi agencji Newseria Jakub Tyczkowski, prezes zarządu Rekopolu, organizacji odzysku opakowań. – Nie nazywajmy więc tego rozszerzoną odpowiedzialnością producenta, tylko po prostu narodowym systemem rozdawania pieniędzy na gospodarkę odpadami opakowaniowymi.
Głosy sprzeciwu co do wprowadzenia ROP-u w proponowanej przez resort formie najczęściej słychać wśród przedstawicieli firm wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek i organizacji odzysku opakowań. Ustawodawca zakłada, że na skutek wprowadzenia nowego modelu systemu organizacje odzysku opakowań po okresie przejściowym, tj. w 2028 roku, zakończą swoją działalność w dotychczasowej formie. Podobnie jak dotychczas producenci, po uzyskaniu stosownego zezwolenia wydanego przez ministra właściwego do spraw klimatu, będą mogli samodzielnie realizować obowiązki wynikające z ROP.
– Co ciekawe, część branży gospodarzącej odpadami również nie jest zadowolona z takich propozycji. Nie jestem przekonany, czy wszystkie samorządy sobie zdają sprawę, jak rzeczywiście to by miało wyglądać, więc zdania są bardzo podzielone – mówi Jakub Tyczkowski.
– Nie ma takiego modelu ROP, w którym producenci nie zapłacą za selektywną zbiórkę i przygotowanie do recyklingu, jesteśmy tego świadomi i jesteśmy na to gotowi, żeby faktycznie ponieść takie opłaty, natomiast bardzo ważne jest, na co te pieniądze pójdą. Tutaj kłania się właśnie to, jaki model ROP-u w Polsce wdrożymy. Praktycznie we wszystkich krajach Unii Europejskiej ROP opiera się jednak na organizacjach odzysku, na bardzo elastycznej współpracy pomiędzy organizacjami odzysku, samorządami, recyklerami, firmami odpadowymi i nami jako wprowadzającymi, żeby osiągnąć jak największe poziomy selektywnej zbiórki i recyklingu opakowań – to jest główny cel – i po racjonalnych kosztach wynikających z gry rynkowej pomiędzy wszystkimi uczestnikami – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Jak podkreśla, model zaproponowany przez MKiŚ jest podobny do tego, który obowiązuje w Chorwacji i na Węgrzech, oparty na monopolu państwowym. Producenci wprowadzający na rynek produkty i produkty w opakowaniach są w nim tylko biernymi płatnikami podatku, którzy nie mają wpływu na to, czy za te pieniądze opakowania faktycznie będą selektywnie zbierane i jakie będą poziomy recyklingu.
– Boimy się, że taki model oparty na widzimisię urzędników, czyli zarządzany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, według opłat, które będzie wyznaczało Ministerstwo Klimatu na podstawie rozporządzeń, spowoduje tylko jedną rzecz. Po pierwsze, Polska nie spełni wszystkich wymaganych poziomów selektywnej zbiórki recyklingu, będzie ponosić kary, a jedyną receptą, jaką będzie miał urząd państwowy na taką sytuację, będzie podnoszenie opłat nam wprowadzającym, czyli tak naprawdę podnoszenie cen dla konsumentów – przestrzega Andrzej Gantner. – Takiemu biurokratycznemu, monopolistycznemu systemowi, który jest kompletnie oderwany od gospodarki wolnorynkowej, po prostu się przeciwstawiamy.
– Jeśli ROP będzie dobrze wprowadzony, czyli na zasadach, jakie my proponujemy, w których odpowiedzialność biznesu powinna być realizowana przez relacje biznesowe, to konsument nie powinien tego odczuć. Natomiast jeśli mówimy o relacji administracyjnej, mamy tego typu przykłady w Unii Europejskiej, to może się okazać, że będziemy mieli do czynienia z zauważalnym wzrostem cen niektórych artykułów, na przykład spożywczych. Tak że musimy uważać, jak ten ROP w Polsce będziemy wprowadzać – ocenia Jakub Tyczkowski.
Jak wyjaśnia, wraz z rozwojem systemu koszty gospodarowania odpadami będą w coraz mniejszym stopniu pokrywane z tzw. opłaty śmieciowej, którą mieszkańcy płacą gminom, a w coraz większym stopniu z opłaty uwzględnianej w nieco wyższej cenie produktów. Producenci wprowadzający produkty na rynek, którzy będą musieli uiszczać nową opłatę, w części przerzucą ją bowiem na ceny produktów.
– To jest koszt na poziomie kilku–kilkunastu groszy do każdego opakowania, natomiast masa opakowań, jakie my z półek zdejmujemy, spowoduje to, że ten strumień pieniądza ma być naprawdę potężny – podkreśla prezes Rekopolu.
W przypadku nieelastycznego systemu, jaki dziś jest proponowany, podwyżki cen dla konsumentów mogą być znacznie wyższe, bo będą uwzględniać kary za brak wypełnienia obowiązków.
– Rozszerzona odpowiedzialność producentów jest niezwykle ważnym zagadnieniem dla sektora żywnościowego, dlatego że dotyczy wzięcia odpowiedzialności za wprowadzone opakowania na rynek, finansowanie zbiórki selektywnej tych opakowań i przygotowanie do recyklingu. Branża spożywcza wprowadza około 60 proc. wszystkich opakowań, jakie są na rynku, i jest to dla niej o tyle ważne, że opakowania w naszych produktach nie pełnią tylko funkcji ozdobnej, ale tak naprawdę gwarantują bezpieczeństwo, jakość, trwałość produktu, niemarnowanie żywności – mówi wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Komentarze