Partner serwisu
08 sierpnia 2016

Huczna premiera, liczba like`ów? Nie! Dla mnie miarą sukcesu piwa jest…

Kategoria: Zdaniem Błażewicza

Już od dłuższego czasu przyszło nam żyć w takim pięknym kraju, gdzie piwne premiery to wydarzenia tygodnia, a często nawet dnia. W ubiegłym roku statystycznie na jeden dzień przypadały 3 piwne premiery. Co prawda najczęściej jest tak, że wysypy piwnych nowinek pojawiają się na festiwalach, ale wynik sam w sobie jest imponujący.

Huczna premiera, liczba like`ów? Nie! Dla mnie miarą sukcesu piwa jest…

Na placu boju nie pozostał już żaden bloger czy obserwator piwnej sceny, który nadążył spróbować wszystkich nowych polskich piw. To już przestało być wykonalne. Co prawda od jakiegoś czasu zapowiadany jest koniec trendu, w którym liczba nowych piw rośnie w sposób niekontrolowany, ale wciąż nie widać końca tego stanu. Jednak coraz bardziej widać, że nowe piwa muszą być coraz bardziej szokujące czy charakterne, aby przykuć uwagę klientów, czy pomysłem, czy otoczką.

Wobec tego coraz trudniej uznać jest, co jest prawdziwą miarą sukcesu danego piwa. Czy jest to huczna impreza premierowa. Czy liczba like’ów na profilu facebook’owym danego producenta. A może nieodpłatna recenzja na poczytnym blogu? A może bardziej przyziemnie… może to po prostu sprzedaż całości uwarzonego piwa?

Pewnie po części wszystkie z wyżej wymienionych elementów. Jednak dla mnie osobiście jest jeszcze jedna miara sukcesu. Miarą tą jest najzwyczajniej okazja do kupienia swojego ulubionego piwa w czasie każdorazowej wizyty w sklepie. Bo dzisiaj prawdziwą miarą sukcesu browaru jest to, że warzy piwo, które ma grupę klientów chętnie po niewracających.

"Zdaniem Błażewicza" to cykl cotygodniowych felietonów na naszym portalu.
Wszystkie wpisy znajdziesz TUTAJ.
Nie przegap żadnego tekstu - zapisz się na newslettera.

Fot. T. Niewęgłowski

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ