Weekendowe kawki - ukoronowanie tygodnia
Uwielbiam dobrą kawę. To zasługa mojej najlepszej na świecie Żony, która krok po kroku wprowadza mnie w kawowy świat. Niestety pijam ją jedynie w weekendy. I nie chodzi tu o to, że jest to produkt nietani, ale przede wszystkim czasochłonny.

Przygotowanie dobrej kawy w którejś z przelewowych technik wymaga odpowiedniego sprzętu. Następnie zaczyna się cały rytuał. Etap pierwszy – mielenie kawy. Odpowiednio długie dostosowane nie tylko do techniki przygotowania naparu, ale także do rodzaju i sposobu palenia kawy. Etap drugi przygotowanie wody: wpierw gotowanie, a następnie otrzymanie odpowiedniej temperatury. Gdy woda „stygnie” jest czas na przygotowanie wagi, filtrów, i reszty… Następuje zalanie kawy: oczywiście wszystko w odpowiednich gramaturach, objętościach i w kontroli czasu. Efekt piorunujący – pyszna kawa, która daje kopa, ale urzeka też aromatem i smakiem. Niestety to mój weekendowy rytuał i przywilej. Szara tygodniowa rzeczywistość wygląda inaczej. Ekspres włączony pomiędzy porannym wyjściem z łazienki, a spacerem z psem – kończący się porannym espresso.
Jednak po którejś filiżance weekendowej pysznej afrykańskiej kawy (Uwielbiam kawy z Afryki). Zdałem sobie sprawę z tego, że z piwem jest identycznie. Pewnej – mocno wkręconej w piwo grupie (podobnie jak kawoszom) – wydaje się, że każde piwo to prawie mistyczne doznanie. Dla nich piwo musi być wyjątkowe, składające się ze specjalnie dobranych i skomponowanych surowców, przygotowane w jakiś wyjątkowy sposób, spożyte w odpowiednich warunkach z całym obowiązującym rytuałem. Oczywiście zaliczam się do tej grupy… jednak podobnie jak z kawą tego rodzaju kontakty z piwem zaliczam do wyjątkowych.
Największa część piw spożywana jest – niczym poranna kawa w każdym pracującym dniu… bez przesadnego namysłu i ceremoniału. Czy to oznacza, że jest gorsza? Moim zdaniem w żadnym wypadku. Każde piwo ma swój czas i miejsce. I każde powinno przynosić radość. Co więcej jeżeli znajdziemy się w miejscu, gdy każde piwo będzie wyjątkowe to wówczas każde z nich będzie zwykłe… wówczas nie będziemy znali pojęcia kontaktu z piwem jako niespotykaną przyjemnością.
Słowem doceniajmy zwykłe codzienne piwa, bo nie tylko dają prostą radość z picia, ale także pozwalają poznać, że te wyjątkowe na to zasłużyły… jak moja weekendowa kawa.
Komentarze