Partner serwisu
05 marca 2018

To ostatnia niedziela…

Kategoria: Zdaniem Błażewicza

Tym razem tekst piszę dzień wcześniej niż zwykle – w niedzielny wieczór. Czasem tak się składa, że niedzielne wieczory spędzam słuchając nagrań z bardzo starych płyt. Gdy tylko usłyszałem nagranie Mieczysława Fogga „To ostatnia niedziela” uświadomiłem sobie, że właśnie dziś jest ta ostatnia niedziela, gdy bez sprawdzania kalendarza (choć nie wiem, czy takie internetowe kalendarze będą do końca roku istnieć) mogłem oddać się bezproblemowym niedzielnym zakupom…

To ostatnia niedziela…

Późno sobie o tym przypomniałem. Pewnie dlatego, że nie mam w zwyczaju robienia zakupów w niedzielę, co więcej nie mam potrzeb robienia zapasów, czy nagłego uzupełniania garderoby. Niedziela jest dla mnie dniem, który spędzam na wypoczynku – zawsze z rodziną i obowiązkowym wielogodzinnym wypadzie do lasu (ja resetuję głowę, a mój pies sprawdza czy w całym lesie wszystko jest w najlepszym porządku). Nie zmienia to faktu, że bardzo ciekawi mnie cały plan z wprowadzaniem wolnych niedziel w handlu. Pytań mam tu całą masę:

Czy uda się nam przejść przez to wszystko i dokończyć ten projekt? Wiem, że są w Europie kraje, w których niedziela to dzień całkowitego odpoczynku od handlu i dyżurują tylko sklepy na dworcach i stacje benzynowe. W dodatku nie są to ukryte galerie, czy supermarkety, a sklepy z produktami pierwszej potrzeby. Z drugiej strony znam doświadczenia tak często porównywanych z naszym krajem Węgier, gdzie plan wprowadzenia zakazu handlu w niedziele został po kilku miesiącach wycofany – nie ostał się nawet polski model pośredni.

Drugim elementem jest to, czy wolne niedziele nie wprowadzą znaczących zmian w rynku pracy. Co więcej nie mam tu na myśli tego, czy doprowadzi to do masowych zwolnień handlowców. Tu jestem raczej spokojny, gdyż za każdym razem gdy idę do pobliskiego sklepu sieciowego na drzwiach niezmiennie widzę nalepioną kartę z pytaniem: „czy nie chcesz dołączyć do naszej ekipy?”. Zastanawiam się raczej nad tym, czy zawody handlowe nie będą się równały z innymi uważanymi dotychczas na „prestiżowe”. Za przykład podam anegdotę z zaprzyjaźnionego muzeum. Pracownicy w toku negocjacji wyższych płac z dyrekcją, jako pewnego rodzaju zabieg retoryczny zadali pytanie, czym się różnią od Pań z kas w dyskontach, skoro zarabiają tyle samo… Dyrekcja ze spokojem odpowiedziała – „my mamy wolne niedziele”. Od tej pory czas działał tylko na korzyść pracowników handlu. Ich zarobki zdecydowanie się poprawiły i muzealne pensje zostawiły daleko w tyle. Teraz padł bastion wolnych niedziel. Może zatem już niedługo na kasie z sklepie na B… lub L… spotkam znajomych kustoszy – Biedronka swoją serią piw już pewnie gotuje się na ich przybycie J

Najmniej chyba martwię się w tej sprawie o piwo. Tzn. martwię się, ale nie o tę część branży, czy rynku z którą się utożsamiam i której częścią się czuję. Jak się pewnie Państwo domyślacie – skoro nie robię zakupów w niedzielę – nie biegam też po ostatnie niedzielne piwko. Tak zupełnie poważnie to nie biegam też po ostatnie piwa „kolejnych dni tygodnia”. Piwo, które pije kupuję w czasie powrotu do pracy i nigdy nie mam tak, że czuję niedosyt. Zatem moje potrzeby są zaspokojone nawet jeżeli sklepy będą zamknięte w niedziele, a w pozostałe dni tygodnia będą zamykane wcześniej. Co prawda wątpię, że godzinowe (czy dniowe) ograniczenie godzin dostępności do alkoholu przyniesie pozytywne skutki i zmniejszy spożycie. Jestem jednak przekonany, że w pewnym sensie może być przyczynkiem do podniesienia kultury spożywania piwa w naszym kraju. Dlaczego tak sądzę? Moje wątpliwości związane są z tym, że jeżeli ktoś planował wypić zgrzewkę piwa w niedzielę to kupując zgrzewkę na sobotę kupi drugą. A moje nadzieje wiążę z tym, że jeżeli ktoś korzystając ze spotkania ze znajomymi postanowi napić się piwa, a sklep będzie zamknięty – pójdzie do lokalu, gdzie zapewniony mu zostanie serwis, a konsumpcja wśród ludzi i za gastronomiczną stawkę będzie trzymała w ryzach….

Takie przemyślenia napadły mnie tej ostatniej (nie grafikowej) handlowej niedzieli, a co będzie… któż to wie.

fot. 123rf.com
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ