Partner serwisu
16 czerwca 2020

Jak wszedłem w świat Coca-Coli?

Kategoria: Aktualności

Spotykałem się z wieloma ludźmi z Coca-Coli. Pamiętam, że mieli do zaoferowania dużą wiedzę o branży napojowej, o zarządzaniu marką itp. – pisze Adam Bogacz.

Jak wszedłem w świat Coca-Coli?

Lektura książki „For God, Country and Coca-Cola” otworzyła mi oczy na wielki świat napojowy. Był rok 1990, kiedy odkryłem, że jesteśmy bardzo opóźnieni w zakresie produkcji, marketingu, brandingu i lobbingu. Dzięki tej książce, jak również dzięki bieżącej współpracy z Coca-Colą czy lekturze różnych książek o tematyce napojowej, szybko nadrobiłem zaległości.

Szczególnie dużo dały mi kontakty z pracownikami Coca-Coli. Zorientowałem się, że jest różnica cywilizacyjna między tym, co widziałem i słyszałem w Polsce. U nas były setki małych zakładów: 300 rozlewni Społem, ponad 600 GS Samopomoc Chłopska czy 3000 maleńkich wytwórni rzemieślniczych. Standard jakościowy był na bardzo niskim poziomie. Pamiętam praktyki w Browarze Warszawskim (Haberbusch i Schiele) przy ulicy Grzybowskiej, gdzie była wytwórnia Coca-Coli. To był już inny świat, inne maszyny (Ortmann u. Herbst), a przede wszystkim inne procedury. Dużo wnieśli specjaliści z firmy Coca-Cola i dostawcy maszyn. Byli prawdziwą skarbnicą wiedzy. Kiedy po studiach poszedłem do pracy w PHZ Agros do Działu Piwa, w którym realizowałem kontrakty na zakup linii rozlewniczych oraz koncentratów Coca-Cola i Pepsi-Cola, miałem okazję pogłębić wiedzę o świecie napojów, poznać ludzi, trendy napojowe, nowe marki.

W owym czasie było w Warszawie ok. 60 rzemieślniczych producentów napojów. Do dzisiaj pozostał jeden – firma Ronisz (na ul. Podolskiej, na warszawskim Grochowie). Tak więc marka Oranżada Grochowska ma pełne uzasadnienie.

Spotykałem się z wieloma ludźmi z Coca-Coli. Pamiętam, że mieli do zaoferowania dużą wiedzę o branży napojowej, o zarządzaniu marką itp. Starali się dzielić doświadczeniem, podrzucali też literaturę. To oni, na przykładzie Coca-Coli, wytłumaczyli mi, co to jest lobbing, PR i jak to zadziałało. Wyjaśnili, dlaczego Coca-Cola jest na całym świecie. Oprócz kampanii marketingowych zadziałał tu lobbing i PR. Otóż Robert Woodruff, prezes firmy Coca-Cola, stwierdził, że każdy amerykański żołnierz powinien mieć dostępną butelkę Coca-Coli w cenie 5 centów, co zwiększy jego bojową sprawność. General Dwight Eisenhower zamówił w Atlancie surowce do produkcji, butelki, linie rozlewnicze oraz specjalistów do wytwarzania, nazywanych Technical Observers.

I tak Coca-Cola, razem z armią amerykańską, dotarła na różne kontynenty. Wspaniały lobbing. Generał Eisenhower, genialny patriotyczny sprzedawca, który nijako zapewnił Coca-Coli dotarcie na wiele nowych rynków.

fot. 123rf/zdjęcie ilustracyjne

Zobacz także

Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ